wtorek, 9 kwietnia 2013

Cała prawda o naszej kuchni



Wejście do kuchni. Na pierwszy rzut oka nie jest źle.

Ale już po chwili zauważamy zawalony parapet...

Przechodząc dalej...

Natrafiamy na kolejny zapełniony parapet.

A teraz czas na lodówki. Pani z numerem 1. W tej lodówce leżała niedokończona ryba...leżała tam prawie dwa tygodnie...Nie muszę chyba mówić, co się czuło otwierając ją.

Pani z numerem 2. Jak w każdej lodówce, mamy wrażenie, że rzeczy są do nich wrzucane, a nie wkładane.
Raz w tej lodówce stało wiaderko. Zawartość wiaderka trudno określić, bo więcej było widać pleśni.
W tej oto lodówce znalazłyśmy trochę miejsca na mleko.
Numer 3. Wygląda całkiem nieźle...Tym razem.

I na koniec lodówka nr 4. Tu już panuje większy porządek. 

Cztery lodówki, 15 półek (nie licząc tych na drzwiach) i 8 szufladek. Pokoi jest chyba 20. Jeśli jedna półka/szufladka była by przydzielona do jednego pokoju (2osoby) to i dla nas starczyło by miejsca. Ale miejsca dla nas brak. Może wkrótce się pojawi, bo sprawa już trafiła do administratora. 


Tu podłoga jest jeszcze czysta. Wieczorami na ziemi jest pełno resztek jedzenia i kałuż wody.

Blady też często są zalane wodą...


A to leżało na jednym blacie...Brudna ścierka na spotkaniu z kurczakiem...



To już nas obiad. Przygotowany przeze mnie przy pomocy uroczej i pięknej asystentki Anety. 
:)

Sos pomidorowy z oliwkami i cebulą.
Smacznego!

1 komentarz: