środa, 20 marca 2013

Różne różności

Tyle się dzieje. Nie mamy chwili wytchnienia - spacery, filmy, zajęcia, obiady, zakupy, nauka...
Prawie cały czas mamy wypełniony. W sumie to dobrze, bo człowiek zapomina, że jest ponad 2500 km od domu, w innym kraju. Nie ma czasu, by myśleć o domu. Ale jak tylko znajdzie się wolna chwila, myśli automatycznie biegną w stronę tego, co zostawiliśmy wyjeżdżając, w stronę bliskich nam ludzi.
Bywają ciężkie dni, ale kto takich nie miał. Pocieszamy się wzajemnie, staramy się być silne. Mówimy sobie, że już zaczął się 3 tydzień naszego pobytu tutaj. Ani się obejrzymy a już będziemy wracać do ojczyzny. Powrót pewnie też nie będzie lekki. Zostawimy tu nowych przyjaciół, miejsca, w których spędzaliśmy dużo czasu. Znowu ciężko będzie nam przestawić się na polski czas i na mówienie tylko po polsku. Teraz też mówimy po polsku, ale nie zawsze. Czasami, gdy jesteśmy same w pokoju i mogłybyśmy mówić po polsku, nie robimy tego. Staramy się częściej mówić po rosyjsku, choć wiadomo, że czasami nam się już odechciewa, i mamy go już dość. Wydaje mi się, że każdy, kto wyjeżdża za granicę na dłuższy okres, przeżywa coś podobnego. Podoba nam się tutaj, ale serce rwie się w stronę domu. To nieuniknione.

...

Staramy się znajdować pociechę i radość we wszystkim, nawet w małych rzeczach...szczególnie dobrze działa na nas jedzenie!
:)

Takie zeszyty kupiłyśmy sobie z Anetką :)
Zaopatrzyłyśmy się też w rosyjskie karty SIM. Beeline. 
A to moja piękna przepustka. Bez niej nie mogłabym wejść na teren uniwersytetu. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz