wtorek, 30 kwietnia 2013

Jak ja to widzę


Co widzę spacerując po ulicach Iżewska? Piękną architekturę sakralną, wszelakie linie i kształty, różne faktury, a przede wszystkim wyjątkowość różnych rzeczy, ludzi i miejsc.

  
Co wyjątkowego jest w cerkwiach? One same. Powiecie, że w Europie też jest wiele pięknych kościołów i majestatycznych katedr. Oczywiście się z tym zgodzę i dodam nawet, że uwielbiam średniowieczne katedry. Ale cerkwi w Polsce jest stosunkowo niewiele. Dla mnie są wyjątkowe, bo nie przywykłam do ich widoku, i często swoim przepychem i bogactwem tworzą niesamowity kontrast z otoczeniem. 












Czymś dla mnie niezwykłym i prawie egzotycznym są drewniane domy. Niby nic szczególnego, ale jak dużo drewnianych domów można spotkać w centrum Wrocławia, czy Poznania (które mają podobną liczbę ludności do Iżewska). W centrum Iżewska można znaleźć nie jeden taki dom. Na obrzeżach miasta jest ich jeszcze więcej. Szczególnie dużo jest ich w dzielnicy, którą potocznie nazywa się Tatarbazarem. Oczywiście mieszka tam dużo Tatarów.
Kilka zdjęć domów z Tatarbazaru (z góry przepraszam za jakość niektórych zdjęć, ale robione były podczas jazdy samochodem):










Szczególnie ładne są ozdobne obramowania okien (наличники) w takich domach.




A na zakończenie, dwóch panów. Jeden z nich poprosił mnie o zrobienie im zdjęcia, co poprawiło mi humor. :)


poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Kawa na ławę.

Nie mogę już dłużej tego ukrywać, to przerasta moje siły. Muszę przyznać się wam, moi drodzy czytelnicy, że ja tak naprawdę nie przebywam w Rosji.

Jestem w pewnym zakątku Ziemi (nie mogę wyjawić miejsca mojego pobytu), gdzie szkoli się rycerzy Jedi (Джедаи).
Tak, to nie pomyłka. Pewnie nie chcecie w to wierzyć, dlatego pokażę wam, zrobione potajemnie, zdjęcie miecza świetlnego (Светового меча)...


:)

Karmią nas specjalnymi lodami...
A jednym z naszym mistrzów Jedi jest sam Robert De Niro (z przeszłości, dlatego tak młodo wygląda)...



wtorek, 9 kwietnia 2013

Cała prawda o naszej kuchni



Wejście do kuchni. Na pierwszy rzut oka nie jest źle.

Ale już po chwili zauważamy zawalony parapet...

Przechodząc dalej...

Natrafiamy na kolejny zapełniony parapet.

A teraz czas na lodówki. Pani z numerem 1. W tej lodówce leżała niedokończona ryba...leżała tam prawie dwa tygodnie...Nie muszę chyba mówić, co się czuło otwierając ją.

Pani z numerem 2. Jak w każdej lodówce, mamy wrażenie, że rzeczy są do nich wrzucane, a nie wkładane.
Raz w tej lodówce stało wiaderko. Zawartość wiaderka trudno określić, bo więcej było widać pleśni.
W tej oto lodówce znalazłyśmy trochę miejsca na mleko.
Numer 3. Wygląda całkiem nieźle...Tym razem.

I na koniec lodówka nr 4. Tu już panuje większy porządek. 

Cztery lodówki, 15 półek (nie licząc tych na drzwiach) i 8 szufladek. Pokoi jest chyba 20. Jeśli jedna półka/szufladka była by przydzielona do jednego pokoju (2osoby) to i dla nas starczyło by miejsca. Ale miejsca dla nas brak. Może wkrótce się pojawi, bo sprawa już trafiła do administratora. 


Tu podłoga jest jeszcze czysta. Wieczorami na ziemi jest pełno resztek jedzenia i kałuż wody.

Blady też często są zalane wodą...


A to leżało na jednym blacie...Brudna ścierka na spotkaniu z kurczakiem...



To już nas obiad. Przygotowany przeze mnie przy pomocy uroczej i pięknej asystentki Anety. 
:)

Sos pomidorowy z oliwkami i cebulą.
Smacznego!

Trzeba się pochwalić

Takich serków w Polsce nie ma, niestety. Są przepyszne!

A to kolejny produkt mleczny, który zawojował nasze podniebienia. Za każdym razem przeżywamy gastroorgazm :)


2:0, Tak!


Sok z granatów. Trochę cierpki, ale mi smakuje.

A to kolekcja rosyjskich kosmetyków Anety.