środa, 28 sierpnia 2013

Schöfferhofer

Dawno nie pisałam. Trochę byłam zajęta, trochę leniuchowałam i trochę zajmowałam się moim licencjatem.
Ale to wszystko nie jest istotne.

Wieczorami mi się nudzi samej w domu, więc wynajduję w skarbnicy Internetu różne ciekawe rzeczy. Dziś czytałam artykuł (zainspirowana programem na BBC Knowledge) o ludziach Penan. To plemię z Sarawaku i Brunei, które walczy o to, by nie wycinano lasów, w których żyją, i dzięki którym mogą żyć. Nie zagłębiłam się jeszcze w temat, ale na pewno to zrobię. Chcę się dowiedzieć czy jakoś udaje im się walczyć w wycinką.

Oprócz artykułów tego typu, szukam ciekawych, domowych sposobów dbania o urodę.
Stosuję od kilku dni maseczkę z drożdży, mleka i cytryny. Trochę śmierdzi, ale skóra jest po niej miękka. Innych efektów jeszcze nie zauważyłam.
Poza tym fajnie wygląda jak wysycha.
Czułam się jakbym miała się za chwilę rozsypać :)

Spróbowałam też maseczki z kakao. Dlaczego? Bo bardzo lubię 'kakałko'. 
Po pierwszym razie nie zauważyłam żadnych rezultatów. Ale maseczka była smaczna (próbowałam przed nałożeniem). 


Żeby dokończyć tą dziwną mieszankę dodam piwo.
Schöfferhofer. 2,5%. Grejpfrutowe.
Piwo jest dobre, ale ja jakoś tego grejpfruta nie wyczułam. Możliwe, że to z moimi kubkami smakowymi jest coś nie tak.

Jutro będę próbować kolejnego piwa, tym razem hiszpańskiego i możliwe, że chorwackiego. Zobaczymy, czy też przypadną mi do gustu.
:)
Pozdrawiam.

2 komentarze:

  1. Bo bardzo lubię 'kakałko'.

    To zdanie mnie przekonuje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze! Poza tym, że jest smaczna, to wąchanie kakao odpręża (przynajmniej mnie) :)

      Usuń